poniedziałek, 13 kwietnia 2009

PAIN RUNS DEEP

Nie zapomnę tych wypieków na twarzy, które miałem prawie 10 lat temu otwierając przesyłkę od Shinga, w której to znajdowała się między innymi kaseta Pain Runs Deep. Pierwsze przesłuchanie i byłem totalnie zaskoczony jakością, realizacją i oczywiście samym materiałem. Do tamtej pory zbytnio nie przepadałem za metalem, później to się zmieniło. Nie powiem, że w 100% było to zasługą tego zespołu, ale na pewno przyczyniło się w jakimś stopniu do rozszerzenia moich muzycznych zainteresowań. Gdy na początku ubiegłego roku usłyszałem, że Pain Runs Deep ma się reaktywować na kilka koncertów byłem trochę zdziwiony, ale miałem ochotę sprawdzić ten zespół w akcji – choćby z sentymentu do rzeczonej kasety. Niestety nie dane mi było zobaczyć ich wtedy. Po recenzjach tamtych koncertów strasznie plułem sobie w brodę, że nie dałem rady być, na choć jednym z nich. Jednak jakoś podświadomie czułem, że tych pięciu typów nie powiedziało ostatniego słowa. No i niecały rok oczekiwania i proszę – nadrobiłem zaległości.

„Tańcz do tego!”, „Więcej stage dive’ów!”, „Kurwa taki koncert a za mało stage dive’ów!” To tylko kilka słów zachęty do szalonej zabawy, które można było usłyszeć podczas ich występu. Oczywiście można było usłyszeć też coś bardziej treściwego, za co zawsze będę chwalił każdy zespół.

A i zapomniałbym „Hardcore jest cudowny!” – Tak zgadzam się, jest cudowny dzięki takim właśnie chwilom. Sprawdźcie fragment ich występu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz