O ile wyprawa na koncert Champion do Wrocławia przebiegała bez jakichkolwiek zarzutów na pogodę tak w przypadku wypadu na ten gig z każdym kolejnym kilometrem klęliśmy coraz bardziej brutalnie. Otóż w połowie drogi dopadła nas niesamowita śnieżyca i w pewnym momencie obawiałem się o to czy zdążymy dojechać na czas ale udało się. Trudy podróży jako pierwszy wynagrodził mi właśnie ten zespół. Jako, że od zawsze miałem ciągoty do kapel typu Strife czy Strain to twórczość tego zespołu nie mogła być dla mnie obojętna. Koncert pomimo delikatnych problemów technicznych całkiem w dechę. Z racji tego, że koncert odbył się na skłocie miałem pewne obawy, że zmarznę. Nic z tych rzeczy atmosfera była gorąca a po wszystkim skłotersi uraczyli nas pysznym, ciepłym jedzeniem. Droga powrotna była już trochę łatwiejsza, ponieważ śnieg przestał padać ale pod Piotrkowem zmęczenie dało się we znaki i trzeba było uciąć sobie drzemkę na parkingu przy stacji benzynowej. Jednakowoż zaliczam ten wypad do jak najbardziej udanych.
niedziela, 31 stycznia 2010
BORN ANEW
Gitarzysta tego zespołu udowadnia, że bardzo dobrze opanował umiejętność posługiwania się gitarą. Dlaczego? A dlatego, że kilka wpisów poniżej grając w Pleace Die grał całkiem sprawnego old schoola a w tym zespole wycina naprawdę bardzo dobry metal. Nie raz porównywani byli do Walls Of Jericho ale co się dziwić, skoro każdy zespół z dziewczyną na wokalu grający trochę cięższą muzykę porównuje się właśnie do tej kapeli. Pewnie teraz się to zmieni, ponieważ właśnie odeszła z zespołu wokalistka. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co możecie sprawdzić fragment ich koncertu, który zagrali w ubiegłym roku supportując występ Terror/BFP/TUI.
HAVE HEART
Zawsze zazdrościłem tym amerykańskim małolatom tego, że wystarczy, że nagrają demo albo uda im się wydać jeden singiel i już przyjeżdżają na dosyć długą trasę po Europie. Nie inaczej było w przypadku tych bostońskich dzieciaków. Na początku 2006 roku nie wiele osób ich znało i chyba nawet nikt wówczas nie myślał jak wielki to będzie zespół. Wiem, wiem pewnie teraz sobie myślisz, że przecież ten zespół nigdy nie był wielki ale to bzdura. Założę się, ze za dziesięć lat ich twórczość będzie inspiracją dla innych a za 20 lat ich płyty na EBayou będą osiągały zawrotne ceny. Mnie ten zespół zauroczył od tego właśnie koncertu i dziś minęły cztery lata, zespół się rozpadł a zauroczenie trwa nadal.
THE BEAT GENERATION
Ten zespół powstał w Warszawie i grał jak wiele warszawskich zespołów stanowczo za krótko. Pamiętam, ze jak na tamten czas ich podejście do hardcorea było trochę innowacyjne. Ale nie może to dziwić, ponieważ w składzie tej kapeli znalazło się dwóch jakże utalentowanych typów czyli Pasztet i Czaja. Reszta składu też nie należała do grona nieopierzonych żółtodziobów. Chłopaki mieszali w swojej muzyce elementy hardcorea, punk rocka i rock and rolla. Zawsze zaskakiwały mnie ich zagrywki w intro raz wzięte z twórczości AC DC a innym razem z Guns and Roses. Poniższy fragment ich koncertu nagrywałem wspólnie ze Staśkiem Bebre a później wszystko miksowałem z podkładem nagranym z konsoli. Wyszło całkiem nieźle jak na moje możliwości, zresztą oceńcie sami.
THIRTY THREE ROTATIONS
Pamiętam, że gdy po raz pierwszy zobaczyłem tych pięciu chłopaków, pomyślałem sobie, że oni nie przyjechali z Puław tylko a Ameryki. Tak właśnie wyglądali i grali muzykę na zdecydowanie amerykańskim poziomie i odskakiwali od reszty działających wówczas na rodzimej scenie zespołów. A, że miłe to byli chłopaki to grali praktycznie wszędzie gdzie to możliwe. Dowodem na to jest poniższy fragment koncertu z warszawskiego skłotu „Czarna Żaba”. Pamiętam, że akustyka była tam okropna, ciągłe kłopoty z nagłośnieniem ale gdy na scenę weszła ta piątka – ogień zapłonął. Pokochałem ich muzykę od tamtego czasu. Szkoda, że temu zespołowi nie udało się zrealizować żadnego, profesjonalnie nagranego materiału a ten należał im się bezapelacyjnie. Poniżej znajdziecie fragment tamtego koncertu oraz 1 kawałek z podłożonym audio z ich demówki. Miłego oglądania i wspominania.
CHAMPION
Kurde, ten czas biegnie nieubłaganie. To już prawie sześć lat upłynęło od tego koncertu a mi się wydaje jakby to było wczoraj. Pamiętam, że do Wrocławia wybraliśmy się w 5 osób małym Fiatem Punto. Podróż jednak mijała nam bardzo przyjemnie, gdyż całą drogę sprzyjała nam dobra pogoda i mieliśmy wspaniałe humory, ponieważ na miejscu mieliśmy zobaczyć Championa w akcji. Oprócz nich grali również The Promise, The Age i jakiś metalcore z Niemiec. Przed samym koncertem wybraliśmy się jeszcze na spacer po wrocławskiej Starówce no i poszliśmy na obowiązkowy obiad do Vegi. Gdy dotarliśmy do klubu nieco się zdziwiliśmy, ponieważ trwała tam jakaś sesja fotograficzna z roznegliżowaną modelką. Jednak za pół godziny trochę inni modele pojawili się na scenie. Ludzi nie było zbyt wielu, ponieważ wówczas była moda na nieco inne granie i oldschoolem jarało się niewielu dzieciaków. Jak dobry to był koncert pamiętają wszyscy, którzy tam byli. Ci co nie byli mogą popatrzeć co się wtedy działo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)