środa, 29 lipca 2009

TRIAL

Na ten koncert czekałem bez trzech miesięcy dziesięć lat. Wiadomość o tym, że na tegorocznym Fluff Feście wystąpi TRIAL wywołała gęsią skórę na moim ciele. Trzy lata temu, gdy zespół ten przyjechał na 2 koncerty do Europy dałem ciała i nie pojechałem na Węgry po czym to czułem się jak ostatni frajer. Obiecałem sobie, że jeśli sytuacja się powtórzy nie zrobię już takiego błędu i nie zrobiłem:) Fakt, wyjazd na ten koncert był niezłym wyzwaniem dla mnie, ponieważ miałem do przejechania 1100km całkiem sam ale teraz mogę powiedzieć, że opłacało się. Oprócz tego, że podczas występu Trial naładowałem swoje "hardcoreowe" baterie to jeszcze dodatkowo spotkałem bardzo miłych ludzi, których dawno nie widziałem i dostałem gift w postaci koncertu OUTRAGE (fragment, którego możecie obczaić poniżej). Dodatkowo kupiłem winyla Cro Mags i Cofolę na stacji w drodze powrotnej:) oraz uczyłem Grega wymowy trudnych polskich wyrazów - było śmiesznie. Jedynym minusem było to, że po godzinie stania w kolejce, z dodatkowymi atrakcjami w postaci deszczu, nie mogłem kupić słynnego Fluffowego vegan burgera - porażka.
Co do samego zespołu to chyba nie trzeba o nich nic pisać, każdy kto choć trochę liznął hardcorea powinien znać ten band. Oprócz muzyki ten zespół ma cholernie dobry przekaz a dzięki wspaniałemu mówcy jakim jest frontman Greg nikt nie powinien powiedzieć, że nudzą go gadki pomiędzy kawałkami. A jeśli znajdzie się taki to jest po prostu głąbem:)
2 rozwalone kable do mikrofonu, stage dive'y już przy intro i z 50 osób na scenie podczas ostatniego kawałka - to zapamiętam napewno na długo.




OUTRAGE

Kolejny band, który poznałem dzięki temu, że pofatygował się na koncerty do Europy. Przeglądając ich profil na myspace.com można natrafić na listę zespołów, które stanowią dla nich inspirację i powiem szczerze, że lista jest imponująca. sama muzyka nie jest czymś odkrywczym ale też nie jest nachalną kopią Unbroken czy Abhinandy ale słychać, że ta piątka amerykańców czerpie pełnymi garściami z cudownych lat 90. Sam koncert, na którym miałem okazję być był bardzo udany. Zastanawiałem się tylko dlaczego Outrage nie zagrał na głównej scenie Fluff Festu? Choć z drugiej strony to może i lepiej, ponieważ akustyk nie miał szansy wykastrować ich brzmienia:)
Strasznie duży plus za cover, przy którym publika ruszyła w tany - zresztą zobaczcie sami:
PS. Basista jest niezłym świrem:)

środa, 22 lipca 2009

RISE AND FALL

To kolejny zespół z Belgii, który miałem okazję zobaczyć podczas mojego urlopu. Grali kiedyś w Polsce ale nie byłem na ich koncercie. Jakoś muzyka tego zespołu niezbyt do mnie przemawiała. Obecnie chłopaki wydają płyty dla tak uznanej i cenionej wytwórni jak Deathwish ze stanów a to zobowiązuje do pewnego poziomu.
Na żywo, w odróżnieniu od nagrań, które kiedyś słuchałem, zespół dał radę. Potężne brzmienie, sporo różnych klimatów od punkowej grzanki po metalowe solówki. Może wokalista był za bardzo statyczny i stał przywiązany do statywu niczym jakaś gwiazda rock'n'rolla ale z drugiej strony może taka choreografia mu najbardziej odpowiada:)
Poniżej 2 kawałki z koncertu z Ljubljany.

wtorek, 21 lipca 2009

THE SETUP

The Setup to 5 kolesi z Belgii, którzy mieli już wcześniej okazję pokazać się polskiej publiczności na jednej z edycji Show No Mercy. Pamiętam, że wówczas zrobili na mnie całkiem niezłe wrażenie. Byłem ciekaw jak ten zespół wygląda po zmianie wokalisty - no i okazało się, że nie jest najgorzej - choć w moim mniemaniu poprzedni wokalista był trochę barwniejszą postacią w tej kapeli. Fajne w tym zespole jest to, że ciągle się rozwija - pierwsza 7" była trochę inna od debiutanckiego LP a na ostatnim wydawnictwie też czuć trochę inny klimat. Tak czy siak fajnie, że znów mogłem ich zobaczyć na żywo i to całkiem za darmo:)
Sprawdźcie 2 kawałki z Piaseczna.

poniedziałek, 20 lipca 2009

DISFEAR

Dzięki temu, że corocznie odbywa się festiwal w Piasecznie mogę zobaczyć różne zespoły, na koncert których pewnie bym się nie wybrał. Podobnie jest z zespołem Disfear, który był gwiazdą wieczoru tegorocznej edycji Open Hardcore Fest. Jednak po obejrzeniu setu tych szwedzkich "młodzieniaszków" dochodzę do wniosku, że istnieją odstępstwa od reguły. Po pierwsze Szwedzi grają muzykę nie aż tak odległą od tego co lubię, po drugie dali fajny występ, za który ich polubiłem i po trzecie może nawet kupię ich płytę:)
Wiem, że dla wielu osobników to kapela wręcz kultowa ale dla mnie ze Szwecji zawsze bardziej kultowe były zespoły z Umea i tak już pewnie pozostanie.
Poniżej możecie zobaczyć 2 kawałki, które udało mi się nagrać w Piasecznie.

niedziela, 19 lipca 2009

DEFEATER

O tym zespole znów nie wiedziałem zbyt wiele do chwili gdy zobaczyłem ich na żywo. Przeglądałem co prawda ich profil na myspace.com ale jakoś nie przypadło mi to do gustu. Ogólnie nie lubię słuchać mp3, ponieważ moim zdaniem ta Internetowa możliwość odbioru muzyki pozbawia zespół pewnych szczegółów. Tak też było i w tym przypadku. Z mp3 - tak sobie, na żywo całkiem fajnie, po kilkukrotnym przesłuchaniu winyla - bardzo fajne.
Sam koncert nie zapowiadał się zbyt ciekawie, ponieważ na sali było bardzo mało ludzi i myślałem, że Ci zmanierowani Amerykanie zagrają na odczepnego. Miło się jednak rozczarowałem, bo nawet dla kilkudziesięciu osób dali naprawdę dobry koncert - pełen fajnych melodii, emocji i pozytywnej energii. Zresztą sami zerknijcie na te dwa kawałki:

piątek, 17 lipca 2009

OREIRO

No i znów pora na wspominki starych czasów:) Oreiro to ekipa z Zambrowa i okolic, jak na tamte czasy grali naprawdę fajnie - trochę metalu, trochę hardcore, trochę punk. Mieli ciekawe teksty, grali fajne koncerty, wiedzieli do czego służą ich instrumenty i ruszali się na scenie.
Pamiętam jak jechaliśmy na ten koncert - zatłoczony pociąg a my (ja plus ekipa Życie Jak Sen) wpadamy ze skrzynką Coca Coli - wyglądaliśmy co najmniej dziwnie. To były szalone czasy:)

czwartek, 16 lipca 2009

COMEBACK KID

Ten z kolei zespół był również szalenie popularny, ale nigdy wcześniej nie udało im się przyjechać do Polski. Mi w sumie nigdy nie chciało się jechać za granicę, żeby zobaczyć ich występ. Po wydaniu trzeciego albumu i zmianie wokalisty zdecydowali się na trasę po Wschodniej Europie. Jednak gdy zobaczyłem, kiedy graja w Polsce stwierdziłem, że chyba nie będzie mi dane zobaczyć ich na żywo, gdyż w tym właśnie dniu wypadał środek mojego urlopu i miało mnie nie być wówczas w kraju. Szybko przeszukałem pozostałe koncerty na ich trasie i zobaczyłem, że grają w Słowenii - kraju, przez który miałem wracać z wakacji. Nie zastanawiałem się ani chwili dłużej i zarezerwowałem bilet na koncert w Ljubljanie - tym bardziej, że tam Comeback Kid miał grać w iście doborowym towarzystwie: Have Heart, Rise and Fall, Shipwreck A.D. oraz z nowym zespołem z Bostonu, który towarzyszył im na całej trasie - Defeater.
Klub mieścił się w jakimś ogromnym Centrum Kultury Niezależnej - było tam jeszcze z pięć innych podobnych lokali, cały teren pokryty graffiti a wszystko to prawie w samym centrum miasta. Trochę marnie wyglądała frekfencja gdy koncert się rozpoczął ale podczas występu gwiazdy wieczoru było około 200 osób na sali. Sam set kanadyjczyków to od początku do końca "ogień", amok pod sceną na scenie też się dużo działo i wbrew różnym opiniom nowy wokalista daje radę - takie jest moje zdanie.
Obadajcie poniższy klip.